Komentarze: 0
O kredyt mieszkaniowy jest dziś łatwiej, ale choć banki chcą pożyczyć więcej, ostrożnie zaciągamy zobowiązania
Mniejszy koszt kredytów mieszkaniowych, dzięki rekordowo niskim stopom procentowych, przełożył się na spadek miesięcznych rat spłaty. To z kolei sprawiło, że banki wyżej oceniają naszą zdolność kredytową i są skłonne pożyczyć nam więcej niż wcześniej.
Analitycy podają, że trzyosobowa rodzina osiągająca miesięcznie dochód w wysokości 5 tys. zł netto, może dziś pożyczyć na mieszkanie prawie 450 tys. zł. To najwięcej od 5 lat. Jest jednak i gorsza wiadomość dla osób planujących zadłużyć się na mieszkanie.
Od początku 2015 roku od kredytobiorców zaciągających zobowiązania na mieszkania banki będą wymagały 10 procent wkładu własnego do kredytu. Podwyżka obowiązkowego udziału o połowę (w 2014 roku wkład własny wynosił 5 proc.) może na początku nowego roku spowodować lekkie obniżenie zainteresowania zakupem mieszkań, szczególnie wśród osób, które nie mają zgromadzonych oszczędności.
Wydaje się jednak, że deweloperzy nie biorą tego pod uwagę. Kiedy przyjrzymy się sytuacji na rynku nowych mieszkań, okaże się, że rośnie liczba uzyskiwanych pozwoleń na budowę i rozpoczynanych nowych inwestycji. W ciągu ostatniego roku ruszyło o jedną trzecią budów więcej niż rok wcześniej.
Podobnie jest z pozwoleniami na budowę. Tak dużą, jak w ciągu minionego roku, liczbę pozwoleń na budowę deweloperzy otrzymali ostatnio w 2009 roku. Szczególny pod tym względem był listopad 2014 roku, kiedy firmy deweloperskie dostały ponad 70 proc. więcej pozwoleń na budowę niż w analogicznym miesiącu przed rokiem.
Mniejsza powierzchnia, łatwiejsza spłata
Należy jednocześnie zwrócić uwagę, że od kilku lat regularnie zmniejsza się średnia powierzchnia mieszkań i domów oddawanych do użytku przez deweloperów. Powód? Zainteresowanie klientów małymi lokalami.
Choć kredyty są dziś bardziej dostępne, osoby kupujące mieszkania zaciągają je znacznie ostrożniej niż wcześniej. - Największym zainteresowaniem w Warszawie cieszą się mieszkania dwupokojowe o powierzchni do 45 mkw. - przyznaje Wojciech Stisz z firmy Barc Warszawa. - W warszawskim osiedlu Tarasy Dionizosa, które budujemy przy ul. Winorośli najszybciej sprzedają się najmniejsze dwójki, które można kupić już za niewiele ponad 200 tys. zł. Jeśli chodzi o mieszkania trzypokojowe, klienci najchętniej wybierają te nieznacznie przekraczające 50 mkw. Takie mieszkanie w Tarasach Dionizosa można nabyć w cenie niespełna 290 tys. zł - informuje Wojciech Stisz.
Wojciech Stisz dodaje, że obecnie w przypadku mieszkań o powierzchni 50-60 mkw. kupujący oczekują już trzech pokoi, a jeszcze kilka lat temu o tym metrażu wybierane były mieszkania dwupokojowe.
Klienci omijają banki
Osoby, które korzystają dopłat do kredytów także rozważnie wybierają mieszkania. Według danych Banku Gospodarstwa Krajowego, przeciętna powierzchnia mieszkania kupowanego w ramach programu Mieszkanie dla Młodych wynosi nieco ponad 53 mkw.
Przypomnijmy, że największą popularnością program dopłat cieszy się w Warszawie, Gdańsku i Poznaniu. W województwie wielkopolskim i pomorskim powodem tego są limity cen w MdM ustalone na poziomie przystającym do stawek rynkowych, stąd łatwo w tych miastach znaleźć mieszkanie kwalifikujące się do dopłat. Warszawa to dominujący w kraju rynek mieszkaniowy, gdzie sprzedaje się najwięcej mieszkań deweloperskich, w tym także tych z dopłatą.
Dostosowanie oferty deweloperskiej do wymagań kupujących to jeden z powodów, utrzymującej się na rekordowo wysokim poziomie, sprzedaży nowych mieszkań. Drugim powodem są nisko oprocentowane i łatwiej dostępne kredyty.
W bankach nie ma jednak kolejek. Wiele osób kupuje teraz nieruchomości bez wsparcia kredytowego. Analitycy portalu nieruchomości Dompress.pl szacują, że w niektórych inwestycjach nawet co trzecie mieszkanie nabywane jest za gotówkę. Więcej lokali niż w latach poprzednich kupowanych jest teraz w celach inwestycyjnych i pod wynajem. Szczególnie, że lokowanie oszczędności w bankach stało się zupełnie nieopłacalne.
Autor: Barc Warszawa SA.