Kategoria

Nieruchomości, strona 3


kwi 08 2025

Jak wprowadzenie REIT-ów wpłynie na rynek...


Komentarze: 0

W jakim stopniu REIT-y (Real Estate Investment Trusts) podbiją aktywność w sektorze PRS (Private Rented Sector) w Polsce? Czy ta forma inwestowania sprawdzi się na naszym rynku? Jak szybko może wzrosnąć oferta mieszkań na wynajem? Czy deweloperzy planują zwiększyć swój udział w sektorze PRS? Sondę przygotował serwis nieruchomości dompress.pl.
Tomasz Kaleta, dyrektor zarządzający ds. sprzedaży i marketingu w Develii

Fundusze typu REIT to rozwiązanie, które od lat z powodzeniem funkcjonuje w wielu krajach, umożliwiając inwestorom indywidualnym czerpanie korzyści z finansowania projektów, które wcześniej, ze względu na swoją skalę, dostępne były tylko dla dużych graczy. W kontekście Polski, jeśli nowa ustawa stworzy sprzyjające warunki dla REIT-ów mieszkaniowych, możemy spodziewać się zwiększenia aktywności inwestorów, co przełoży się na wzrost liczby budowanych mieszkań na wynajem w sektorze PRS.

W 2025 roku, oprócz rozbudowy portfela projektów firmy w największych miastach Polski, zarówno w segmencie popularnym, jak i o podwyższonym standardzie oraz premium, planujemy realizację co najmniej dwóch inwestycji w sektorze living (PRS oraz prywatnych akademików). W styczniu br. zakupiliśmy grunt w centrum Wrocławia pod budowę akademika na około 600 pokoi.

Witold Kikolski, członek zarządu MS Waryński Development S.A.

Wprowadzenie REIT-ów w Polsce z pewnością wpłynie na sektor mieszkaniowy, zwiększając dostępność kapitału i aktywność w segmencie PRS. Dzięki tej formie inwestowania można spodziewać się wzrostu liczby mieszkań na wynajem, szczególnie w dużych miastach, co wpłynie nie tylko na poprawę dostępności lokali, ale także na ich jakość. REIT-y sprzyjają także rozwojowi nowych inwestycji mieszkaniowych.

Nasza firma, biorąc pod uwagę rosnący potencjał rynku wynajmu instytucjonalnego, nie wyklucza w przyszłości zwiększenie zaangażowania w tym segmencie, widząc w nim interesującą szansę na długoterminowy rozwój.

Andrzej Biedronka-Tetla, członek zarządu Atal, dyrektor finansowy

Biorąc pod uwagę popularność sektora mieszkaniowego wśród inwestorów, REIT-y mogłyby być ciekawą alternatywą do generowania stabilnego przychodu w dłuższej perspektywie. Jest to w Polsce niedostępna w tej chwili formuła inwestycyjna. Zmiany legislacyjne mogłyby ją spopularyzować, choć wydaje się, że jeszcze długo będzie ona mieć marginalne znaczenie w portfelach oszczędnościowych Polaków. Chętniej inwestujemy bowiem we własność jako taką, niż jednostki partycypacji w niej. Z pewnością przykłady nietrafionych inwestycji, np. w condohotele czy inne prywatne przedsięwzięcia na rynku nieruchomości, pogorszyły postrzeganie tej i podobnych form lokowania kapitału.

Sektor PRS odgrywa w działalności nszej firmy znikomą rolę. Nigdy nie byliśmy optymistami, co do jego przyszłości w Polsce, ze względu na otoczenie rynkowe i przyzwyczajenia Polaków. Samo wprowadzenie REIT-ów nie spowoduje natychmiast wielkiego boomu inwestycyjnego w sektorze mieszkaniowym. Mimo to rynkowy udział tego modelu biznesowego ma potencjał wzrostowy. Wiele zależy od szczegółowych regulacji, które ewentualnie zostaną wdrożone. To nie pierwsza inicjatywa ustawodawcza w tym zakresie. Niestety może się okazać, że nie ostatnia, jeśli nie zakończy się powodzeniem lub przyjęte rozwiązania będą nieatrakcyjne dla inwestorów.

Mariusz Gajżewski, Head of Sales, Marketing and Communication BPI Real Estate Poland

Wprowadzenie REIT-ów może znacząco wpłynąć na rynek mieszkaniowy, zwłaszcza na rozwój najmu instytucjonalnego. Jeśli regulacje będą sprzyjające, zwiększy się dostępność kapitału na inwestycje, w mieszkania na wynajem, co z kolei może przełożyć się na większą podaż lokali. To mogłoby także zwiększyć płynność rynku i przyciągnąć nowych inwestorów. Od dłuższego czasu uważnie monitorowaliśmy sektor PRS i poszukiwaliśmy partnera do realizacji takiego projektu. Ostatecznie, po przeanalizowaniu wszystkich opcji, w ubiegłym roku sprzedaliśmy działkę z zatwierdzonym projektem przy ulicy Obrzeżnej w Warszawie firmie Speedwell.

Zuzanna Należyta, dyrektor ds. handlowych w Eco Classic

Przy obecnych stopach zwrotu nie przewidujemy, aby wprowadzenie REITów w najbliższym czasie w znaczący sposób wpłynęło na rynek. Takie narzędzie pozwoli na ściągnięcie większej ilość kapitału na rynek jednak nie zmieni to faktu, że zasadniczym problemem mieszkalnictwa w Polsce jest brak polityki mieszkaniowej i dostępności gruntów pod budownictwo mieszkaniowe.

Renata McCabe Kudła, Country Manager, Grupo Lar Polska

Mamy dużą nadzieję, że projekt wprowadzenia REIT-ów ziści się w 2025 roku. W Hiszpanii Grupo Lar jest zarządzającym REITu o nazwie Lar Espana, który ma już ponad 10-letnią historię związaną z centrami handlowymi. Jeśli chodzi o możliwość stworzenia REITów, które zainwestowałyby w nieruchomości mieszkalne w celu najmu wierzymy, że mogłoby to zwiększyć aktywność polskich inwestorów na rodzimym rynku. Byłaby to możliwość dla inwestorów indywidualnych do zainwestowania w rynek najmu w sposób bardziej ustrukturyzowany i różnorodny, niż jest to obecnie możliwe.

Jeśli chodzi o udział Grupo Lar w Polsce w segmencie PRS, jest to rynek, który obserwujemy i w którym planujemy być obecni. Czekamy na obniżki stóp procentowych, które na dziś nas hamują w tej dziedzinie.

Andrzej Gutowski, dyrektor sprzedaży Ronson Development

Wprowadzenie REIT-ów w sektorze mieszkaniowym będzie miało przede wszystkim stabilizujący wpływ na rynek, zwłaszcza w pierwszym okresie. Choć efekt początkowo może być niewielki, w ciągu roku, dwóch lat powinien się on nasilić szczególnie na rynku najmu.

Uważamy, że REIT-y będą stanowiły formę inwestowania, która może przyciągnąć klientów i stanowić atrakcyjną alternatywę oszczędnościową. Fakt, że ludzie będą gromadzili w ten sposób swoje oszczędności, powinien spowodować wzrost dostępnego kapitału, co przyczyni się do większego doinwestowania rynku. Stworzy to szansę na rozwój większej liczby projektów, a to z kolei może wpłynąć na poziom cen i sprzedaży na rynku deweloperskim. Silny rynek najmu stanie się przeciwwagą dla agresywnego rynku deweloperskiego. Nasza firma obecnie otwiera się na rynek PRS.

Damian Tomasik, prezes zarządu Alter Investment

Wprowadzenie REIT-ów na polski rynek może być jednym z kluczowych impulsów do rozwoju sektora mieszkań na wynajem i stanowić fundament pod dalsze zmiany w strukturze rynku nieruchomości. W krajach rozwiniętych, takich jak USA czy Niemcy, tego typu fundusze są istotnym elementem stabilizującym rynek mieszkaniowy, umożliwiając inwestowanie w nieruchomości szerokiemu gronu inwestorów, a jednocześnie zwiększając dostępność mieszkań na wynajem długoterminowy.

Obecnie w Polsce sektor PRS (Private Rented Sector) rozwija się dynamicznie, ale nadal jest w fazie wzrostu i stanowi niewielki procent całego rynku mieszkaniowego. Upowszechnienie REIT-ów może znacząco zwiększyć skalę tego segmentu, przyciągając kapitał instytucjonalny i zachęcając do budowy nowych mieszkań przeznaczonych wyłącznie na wynajem. To odpowiedź na zmieniające się potrzeby rynku. Coraz więcej osób, szczególnie wśród młodszego pokolenia, traktuje wynajem jako wygodniejszą i bardziej elastyczną alternatywę wobec zakupu nieruchomości na kredyt, zwłaszcza w warunkach wysokich stóp procentowych i ograniczonej zdolności kredytowej.

REIT-y mogą zatem nie tylko zwiększyć podaż mieszkań, ale także poprawić jakość oferty najmu, wprowadzając na rynek profesjonalnie zarządzane budynki z długoterminowym podejściem do utrzymania nieruchomości. Obecnie w samym Gdańsku posiadamy trzy projekty w przygotowaniu oraz kilkanaście zrealizowanych inwestycji w różnych częściach kraju. Wprowadzenie REIT-ów na polski rynek z pewnością wpłynie na zwiększenie naszego zaangażowania w ten segment.

Marcin Michalec, dyrektor zarządzający, Okam Capital

REIT-y pozwalają na pozyskanie kapitału od inwestorów indywidualnych i instytucji, udostępniając ten rynek mniejszym inwestorom, którzy nie muszą posiadać dużego kapitału na zakup nieruchomości. Umożliwiają i znacznie zwiększają atrakcyjność inwestowania w rynek mieszkaniowy.

Pozyskanie przez deweloperów niedostępnego wcześniej kapitału może wspierać finansowanie budowy nowych projektów mieszkaniowych, a w praktyce zwiększać podaż mieszkań na wynajem, zwłaszcza w segmencie najmu instytucjonalnego. Szczególnie w dużych miastach może być to odpowiedzią na rosnące zapotrzebowanie na rynku.

Wzrost płynności kapitału w sektorze PRS może też przyciągnąć na polski rynek nowych graczy, w tym fundusze zagraniczne. REIT-y mogą więc stanowić ważny element strategii rozwoju firm deweloperskich, które działają lub planują działalność w segmencie PRS. Ale ostateczny ich sukces w Polsce będzie zależał od szczegółów legislacyjnych, takich jak opodatkowanie, regulacje dotyczące dystrybucji zysków oraz kwestie związane z zarządzaniem aktywami.

Eyal Keltsh, prezes zarządu Robyg i Vantage

Wprowadzenie REIT-ów (Real Estate Investment Trusts) w Polsce, jeśli zostanie odpowiednio wdrożone, może mieć istotny wpływ na sektor mieszkaniowy, w tym na dostępność mieszkań oraz aktywność w segmencie PRS (Private Rental Sector).

REIT-y mają potencjał, aby zwiększyć dostępność finansowania w sektorze mieszkaniowym, ponieważ umożliwiają inwestorom indywidualnym oraz instytucjonalnym lokowanie kapitału w nieruchomości. Wprowadzenie REIT-ów, zwłaszcza w kontekście sektora PRS, może zachęcić do większych inwestycji w budowę nowych mieszkań, szczególnie w dużych miastach, gdzie popyt na wynajem jest duży.

Jeśli deweloperzy będą mogli pozyskiwać kapitał z rynku za pomocą REIT-ów, może to spowodować wzrost liczby inwestycji w budownictwo mieszkaniowe, umożliwiając inwestorom mniejszym (indywidualnym) uczestniczenie w rynku nieruchomości, nawet przy stosunkowo niskim kapitale początkowym. Przesunięcie aktywności na wynajem, a nie sprzedaż, może być także odpowiedzią na zmieniające się preferencje społeczne, gdzie coraz więcej osób decyduje się na wynajem zamiast kupowania nieruchomości.

kwi 07 2025

Czy ruszą budowy na uśpionym rynku biur


Komentarze: 0

Mateusz Strzelecki, Partner / Head of Tenant Representation, Walter Herz

Na warszawskim rynku w budowie jest aktualnie około 230 tys. mkw. powierzchni w 8 budynkach biurowych. Na sześciu głównych rynkach regionalnych realizowanych jest łącznie około 270 tys. mkw. nowych biur. To wartości kilkukrotnie niższe niż rejestrowane w czasie rynkowego boomu.

Trend spadkowy, jeśli chodzi o ilość wydawanych pozwoleń na budowę w Warszawie notowany jest już od 20215 roku. Pandemia i praca hybrydowa pogłębiła spowolnienie inwestycyjne w sektorze biur. Skutkiem tego jest niewielka ilość oddawanych powierzchni. W 2024 roku nowa podaż biurowa na warszawskim rynku nieznacznie przekroczyła 100 tys. mkw. To ilość ośmiokrotnie niższa niż w okresie prosperity inwestycyjnej. W miastach regionalnych przybyło w sumie ponad 120 tys. mkw. powierzchni, z największą ilością nowych przestrzeni we Wrocławiu.

Modernizacje zamiast budowy

Pomimo, tak niewielkiej ilości nowych biur przy utrzymującym się wysokim popycie na powierzchnię obserwujemy nadal dużą ostrożność deweloperów i sceptyczne podejście do inicjowania nowych inwestycji. Na warszawskim rynku na start oczekuje kilka projektów, m.in. Drucianka Campus, Fort 7, P 69 czy kolejne fazy kompleksu The Park Warsaw. W trakcie przygotowywania do realizacji jest inwestycja Vibe 2 oraz Nowy Land od Ghelamco i kolejne obiekty w kompleksie Towarowa 22 od AFI Europe i Echo Investment.

Jednocześnie od kilku lat możemy obserwować wzrost inwestycji związanych z procesami modernizacji, przebudowy, zmiany funkcji, czy wyburzeniami przestarzałych obiektów. Ostatnie 5 lat zaowocowało wycofaniem ze stołecznego rynku około 400 tys. mkw. powierzchni biurowych, z czego blisko połowa to wyburzenia.

Wyhamowanie inwestycji biurowych najjaskrawiej widoczne jest w regionach, gdzie do realizacji szczególnie rzadko wchodzą nowe projekty. W ostatnim czasie w Gdańsku rozpoczęła się budowa Palio Office Park C, a w Krakowie kompleksu Wita Stwosza, a w fazie przygotowania do budowy jest projekt Nowy Format firmy Skanska. Generalnie jednak deweloperzy nadal wstrzymują się z budową projektów biurowych bez zapewnionych umów przednajmu. Można jednak wskazać wyraźne przesłanki do poprawy tej sytuacji oraz wzrostu popytu na rynku biurowym, a tym samym realizacji nowych projektów.

Potencjał do wzrostu popytu

W 2024 roku zapotrzebowanie na biura było bardzo duże. W Warszawie wyniosło około 740 tys. mkw., a na głównych rynkach regionalnych wynajęte zostało łącznie ponad 720 tys. mkw. biur. Tak wysoki poziom chłonności rynku może jeszcze się zwiększyć. Jest spory potencjał do wzrostu popytu w najbliższych kwartałach. Większe zapotrzebowanie mogą wygenerować przede wszystkim nowe inwestycje zagraniczne. Polska pozostaje atrakcyjnym rynkiem dla centrów usług wspólnych, szczególnie z USA i krajów DACH. Obserwujemy większą aktywność firm z sektora technologii, biotechnologii, AI, a także energii odnawialnej. Skala realizacji inwestycji w poważnym stopniu uzależniona jest jednak od rozwoju wydarzeń w Ukrainie oraz strategii UE.

Ponadto, oczekiwana jest intensyfikacja działań najemców ze względu na rotacyjny cykl umów, zawartych 5–7 lat temu. Wiele firm podpisało umowy najmu w latach 2018–2020 i właśnie zbliża się termin ich wygaśnięcia, co wygeneruje szereg decyzji o relokacji lub renegocjacji kontraktów.

Większy popyt wygenerować może także nasilający się trend związany z powrotem do biur i staraniami firm, by jak najlepiej przygotować przestrzeń do nowych potrzeb pracowników. Zmiany dokonywane w biurach przez organizacje służą wsparciu kreatywności i integracji zespołu, utrzymaniu talentów, a także wdrożeniu do pracy zespołowej młodych osób rozpoczynających karierę.

Sektory z rosnącymi potrzebami biurowymi

Od dawna możemy obserwować zjawisko optymalizacji powierzchni przez branżę IT. Firmy technologiczne odchodzą od klasycznego open space'u na rzecz bardziej funkcjonalnych, elastycznych i dobrze zaaranżowanych biur. Także najemcy reprezentujący inne sektory wykazują silne tendencje do optymalizacji powierzchni, co nierzadko łączy się też ze zwiększaniem zajmowanej powierzchni. Na ekspansję decydują się przede wszystkim firmy z sektora finansowego, banki, fintech, SSC/BPO oraz branży farmaceutycznej, koncentrując się szczególnie na budynkach spełniających wysokie standardy ESG.

Sektor usług profesjonalnych (doradztwo, prawo, podatki) w większości przypadków utrzymuje swoje dotychczasowe metraże, ale podnosi standardy biur, by zwiększyć komfort pracy hybrydowej. Z kolei sektor logistyczny, e-commerce i część firm z branży produkcyjnej dąży do redukcji kosztów, co często przekłada się na ograniczenie powierzchni lub przeniesienie siedziby do bardziej ekonomicznych lokalizacji.

W Warszawie największą aktywność na rynku najmu wykazują firmy z sektora finansowego (banki, usługi płatnicze), technologicznego (AI, software, data), a także instytucje publiczne i organizacje międzynarodowe. Te organizacje zabezpieczają największe powierzchnie w nowych projektach, jak na przykład Santander Bank, który zdecydował się na wynajem 24 500 mkw. w The Bridge.

W regionach wynajmują firmy produkcyjne

Na warszawskim rynku największym zainteresowaniem cieszą się biura o powierzchni 800–1500 mkw. w centralnych lokalizacjach, szczególnie w pobliżu Ronda Daszyńskiego, w biurowcach z certyfikatami ESG oraz z dobrze rozwiniętą infrastrukturą komunikacyjną. W miastach regionalnych poszukiwane są biura o mniejszej skali 500–1000 mkw., przede wszystkim w budynkach klasy A z udogodnieniami sprzyjającymi dobrostanowi pracowników.

W regionach, w Krakowie, Wrocławiu, Trójmieście wśród najemców nadal dominują centra usług wspólnych (SSC/BPO) oraz firmy IT, ale coraz więcej zapytań pojawia się od firm produkcyjnych i inżynieryjnych, które budują zaplecze operacyjne dla swoich zakładów. W Krakowie aktywny jest m.in. Volvo, a w Trójmieście - Arla Foods.

Biorąc pod uwagę jednak ograniczoną dostępność nowoczesnej powierzchni, z której część została już skomercjalizowana oraz wysokie koszty fit-outu, większość firm jest nadal bardziej skłonna do renegocjacji aktualnych umów. Niemniej, oczekujemy większej liczby relokacji w drugiej połowie 2025 roku. Należy zwrócić również uwagę, że zwiększa się udział elastycznych przestrzeni biurowych w strukturze wynajmu, nie tylko w Warszawie, ale także w Krakowie i Trójmieście.

Silne odbicie sektora biurowego na rynku transakcji inwestycyjnych

Impulsem do realizacji nowych projektów biurowych, poza oczekiwanymi obniżkami stóp i spadkiem kosztów pozyskania kapitału na inwestycje, może być dla deweloperów również silne odbicie sektora na rynku transakcji inwestycyjnych. W 2024 roku widoczna była na nim duża poprawa nastrojów inwestorów, co przyniosło wzrost płynności. Oczekiwane kolejne obniżki stóp procentowych w Polsce i strefie euro powinny w tym roku w jeszcze większym stopniu pobudzić transakcje, przekładając się na atrakcyjniejsze zwroty dla inwestorów.

Już pierwsze, ubiegłoroczne obniżki stóp przyniosły widoczny wzrost zainteresowania nieruchomościami biurowymi typu prime. W Warszawie za 280 mln euro zfinalizowana została transakcja sprzedaży wieży Warsaw Unit, co było największą akwizycją biurową z udziałem pojedynczej nieruchomości w Europie. Właściciela zmieniły również warszawskie budynki biurowe P180, Studio B i Lakeside oraz poznański biurowiec Nowy Rynek E.

Dzięki powrotowi dużych transakcji dotyczących najlepszych aktywów sektor biurowy w Polsce odnotował w minionym roku niemal czterokrotny wzrost wartości wolumenu inwestycyjnego (1,6 miliarda euro). Zwrot inwestorów ku nieruchomościom biurowym pozwolił sektorowi wrócić na pierwsza pozycję w transakcjach, którą podzielił z sektorem handlowym.

 

kwi 01 2025

Ile kosztują najtańsze, nowe mieszkania


Komentarze: 0

W jakich cenach są najtańsze mieszkania w ofercie deweloperów? Jaką mają powierzchnię? W których osiedlach są dostępne? Sondę przygotował serwis nieruchomości dompress.pl.

Tomasz Kaleta, dyrektor zarządzający ds. sprzedaży i marketingu w Develii
W naszej ofercie najtańsze mieszkania, w cenie około 380 tys. zł dostępne są w gdańskiej inwestycji Południe Vita oraz w projekcie Unii Lubelskiej w Poznaniu. Są to kompaktowe lokale o powierzchni około 30 mkw.
Jeśli chodzi o cenę za metr kwadratowy, najniższe stawki – od 8 tys. zł dotyczą głównie większych mieszkań w osiedlu Południe Vita w Gdańsku oraz inwestycji Ogrody Wojszyce we Wrocławiu. Projektujemy naszą ofertę tak, aby w każdej lokalizacji, w której realizujemy inwestycje, klienci mogli znaleźć mieszkanie dopasowane do swoich potrzeb i możliwości finansowych.
Agnieszka Majkusiak, dyrektor sprzedaży Atal
W Gliwicach w inwestycji Ogrody Andersa mamy w sprzedaży mieszkanie o powierzchni 26 mkw. w cenie 278 949 zł. W krakowskim projekcie Skwer Harmonia jest do nabycia 30 metrowy lokal za 377 468 zł. W Łodzi w osiedlu Atal Aura na kupujących czeka kawalerka o powierzchni 26 mkw. w kwocie 303 624 zł. W poznańskiej inwestycji Naramowice Odnova za mieszkanie o metrażu 32 mkw. trzeba zapłacić 372 528 zł.
W warszawskim Osiedlu Poematu lokal o powierzchni 35 mkw. dostępny jest w cenie 503 295 zł. We wrocławskim projekcie Strachowicka najtańsze mieszkanie o metrażu 33 mkw. można kupić za około 430 tys. zł. W Gdańsku w Osiedlu Przyjemne lokal wielkości 27 mkw. jest w sprzedaży za 363 768 zł.
Mariusz Gajżewski, Head of Sales, Marketing and Communication BPI Real Estate Poland
Cena mieszkań w naszych inwestycjach uzależniona jest od lokalizacji oraz standardu wykończenia. Aktualne najtańsze mieszkanie w naszej ofercie znajduje się w projekcie Panoramiqa w Poznaniu i kosztuje 444 715 zł.
Katarzyna Mirota, Board Member, Matexi Polska
Posiadamy zróżnicowaną ofertę, zarówno pod względem standardu inwestycji, ceny jak i lokalizacji. Najtańsze mieszkania pod względem ceny brutto za całość mamy w Warszawie na terenie Włoch w inwestycji XYZ Place. Ceny zaczynają się tu od 544 tys. za kawalerkę o powierzchni 28,36 mkw.
Na rynku krakowskim najtańsze mieszania oferujemy w inwestycji Takt Lirników. Cena kawalerki o powierzchni 26,34 mkw. wynosi 482 tys. zł.
Zuzanna Należyta, dyrektor ds. handlowych w Eco Classic
Obecnie najtańszą propozycją w naszej ofercie jest mieszkanie dwupokojowe o powierzchni 33 mkw., które jest dostępne w gdańskiej inwestycji Wolne Miasto w cenie całkowitej brutto 429 tys. zł.
Agata Zambrzycka, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu Aurec Home
Nasze inwestycje powstają w zielonych dzielnicach Warszawy, takich jak Włochy, Ursus i Białołęka. W Miasteczku Jutrzenki Dzielnica Lawendy, które oferuje ostatnie trzypokojowe mieszkania, ceny oscylują w okolicach 820 tys. zł. Z kolei w industrialnym kompleksie Fabrica Ursus, który proponuje mieszkania o metrażu od 32 mkw. ceny zaczynają się od 527 tys. zł.
Niedawno wprowadziliśmy do oferty przedsprzedaż mieszkań w nowym osiedlu My Forest. To wyjątkowe miejsce charakteryzuje się ekologicznymi rozwiązaniami oraz prywatnym lasem o powierzchni 4 000 mkw. dostępnym tylko dla mieszkańców. Ceny mieszkań w My Forest zaczynają się od 421 tys. zł.
Anastasia Prusiecka, Dział Sprzedaży Folwark Jankowice, Grupa Konkret
Aktualnie w ofercie Grupa Konkret posiada jedną inwestycję zlokalizowaną na skraju aglomeracji poznańskiej w Jankowicach. Projekt Folwark Jankowice to osiedle, które łączy w sobie kameralną zabudowę wielorodzinną, budynki szeregowe i domy jednorodzinne. Jest to więc oferta skierowana do szerokiej grupy odbiorców. Łączy ich jedno. Chcą mieszkać pod miastem w otoczeniu przyrody, a to gwarantuje blisko 18 ha park pałacowy, z którym bezpośrednio sąsiaduje inwestycja. Biorąc pod uwagę budynki wielorodzinne, najtańsze mieszkania w naszej ofercie kosztują niecałe 390 tys. zł brutto. W tej cenie klient otrzymuje dwupokojowy lokal o powierzchni około 38 mkw. z balkonem o powierzchni od 8 do 10 mkw. Co istotne, takie lokale posiadamy jeszcze w budynkach już oddanych do użytku, a więc klient odbiera klucze do nowego M zaraz po podpisaniu aktu notarialnego.
Michał Witkowski, dyrektor ds. sprzedaży Lokum Deweloper
Najatrakcyjniejszą cenowo ofertę posiadamy w inwestycji Lokum la Vida, realizowanej na wrocławskich Sołtysowicach. Za 499 tys. zł dostępne jest tu dwupokojowe mieszkanie o powierzchni 33,1 mkw., obejmujące pokój dzienny z aneksem kuchennym, ustawną sypialnię oraz łazienkę. Do lokalu przynależy także loggia. To doskonały wybór dla osób poszukujących mieszkania na start.
W cieszącej się dużą popularnością inwestycji Lokum Porto, położonej na Starym Mieście we Wrocławiu, oferujemy mieszkanie o metrażu 32,5 mkw. w cenie 599 tys. zł. Znajduje się w nim pokój z aneksem kuchennym oraz łazienka. Dzięki przemyślanemu układowi istnieje możliwość wydzielenia wygodnej strefy sypialnianej. Dodatkowym atutem jest duża loggia o powierzchni ponad 8 mkw. Znakomita lokalizacja osiedla sprawia, że jest to ciekawa propozycja dla inwestorów szukających lokali pod wynajem.
Z kolei na osiedlu-ogrodzie Lokum Verde, usytuowanym na wrocławskim Zakrzowie, proponujemy trzypokojowe mieszkanie o powierzchni 50,3 mkw., którego cena w stanie deweloperskim wynosi 669 tys. zł. Lokal posiada pokój dzienny z aneksem kuchennym, dwie sypialnie, łazienkę oraz osobną toaletę. Z przynależącej do niego loggii rozpościera się widok na zielony dziedziniec, wypełniony różnorodną roślinnością. To idealna opcja dla osób ceniących spokój i bliskość natury.
W podwrocławskiej Sobótce, w unikalnej inwestycji Lokum Monte, położonej tuż przy Ślężańskim Parku Krajobrazowym, oferujemy ostatnie dostępne lokale. Najtańszy z nich to dwupoziomowe, czteropokojowe mieszkanie o powierzchni 88,6 mkw., w cenie 649 tys. zł. Dodatkowymi atutami jest kameralna zabudowa osiedla, gwarantująca większy komfort życia i poczucie prywatności oraz strefa SPA z basenem, dostępna wyłącznie dla mieszkańców.
Piotr Rojek, Kierownik Handlowy Megapolis
W ramach bieżących inwestycji realizowanych przez Megapolis, koncentrujemy się przede wszystkim na lokalach mieszkaniowych. Najbardziej atrakcyjne cenowo oferty znajdują się na Osiedlu OZON, usytuowanym w północnej części Krakowa. Są to mieszkania z ogródkami, w których powierzchnia terenu zielonego często przewyższa metraż samego lokalu, co stanowi dodatkowy atut. Podobne proporcje występują również w przypadku mieszkań z przestronnymi tarasami.
W najkorzystniejszej cenie, wynoszącej 12 800 zł za mkw., dostępne jest mieszkanie o powierzchni 67 mkw., do którego przynależy ogród o powierzchni 107 mkw. Poza indywidualnie dobieranymi warunkami proponujemy naszym klientom unikalny na skalę województwa system finansowania 1 proc./99 proc., który umożliwia elastyczne i wygodne warunki zakupu, ułatwiając realizację inwestycji.
Agnieszka Gajdzik-Wilgos, Manager ds. Sprzedaży Ronson Development
W Warszawie najtańsze mieszkanie z naszej oferty znajduje się w inwestycji Miasto Moje VIII. To lokal o powierzchni 25,41 mkw., a jego cena wynosi 424 724 zł. W Poznaniu najtańszym lokalem jest mieszkanie z projektu Grunwald Między Drzewami II. Jego cena to 492 550,22 zł za 38,64 mkw.
We Wrocławiu najniższa oferta pochodzi z inwestycji Viva Jagodno. Lokal o powierzchni 48,17 mkw. można kupić w cenie 616 961 zł. W Szczecinie natomiast najtańsze mieszkanie można znaleźć w Nowej Północy 1B. Lokal o powierzchni 26,09 mkw. kosztuje około 300 tys. zł.
Łukasz Šedovič, Sales Director w Trust Investment S.A.
Najtańszym mieszkaniem spośród naszej oferty jest mieszkanie jednopokojowe oznaczone numerem M021, znajdujące się w inwestycji ULTRADOM w Radomiu. Powierzchnia mieszkania wynosi 26,60 mkw., a jego wartość to 215 460 zł.
Witold Kikolski, członek zarządu MS Waryński Development S.A.
Aktualnie Grupa Waryński koncentruje się na realizacji inwestycji Stacja Ligocka w Katowicach. W ramach tego projektu najtańsze mieszkanie to starannie zaprojektowany lokal o powierzchni ponad 38 mkw., którego cena całkowita wynosi 471 936 zł brutto. Inwestycja Stacja Ligocka charakteryzuje się doskonałą lokalizacją, zapewniającą wygodny dostęp do komunikacji miejskiej oraz pełnej infrastruktury, co czyni ją atrakcyjną propozycją, zarówno dla osób szukających pierwszego mieszkania, jak i inwestorów.
To mieszkanie to doskonała okazja dla ludzi poszukujących nowoczesnego, funkcjonalnego lokalu w jednym z najdynamiczniej rozwijających się miast Polski. Dzięki odpowiedniemu rozplanowaniu przestrzeni, zapewnia ono komfortowe warunki do życia, a przy tym stanowi konkurencyjną ofertę na rynku lokalnym.
Damian Tomasik, prezes zarządu Alter Investment
Alter Investment jest deweloperem gruntowym, specjalizującym się w pozyskiwaniu, uszlachetnianiu i przygotowywaniu nieruchomości pod inwestycje budowlane. Nasza działalność koncentruje się na dostarczaniu atrakcyjnych gruntów z pełnym przygotowaniem prawnym i administracyjnym, w tym z uzyskanymi pozwoleniami na budowę.
Obecnie nie prowadzimy bezpośredniej sprzedaży mieszkań, lecz oferujemy starannie przygotowane tereny inwestycyjne, które umożliwiają realizację wysokiej jakości projektów deweloperskich. Dzięki temu nasi partnerzy, deweloperzy i inwestorzy mogą szybko i efektywnie rozpocząć budowę, odpowiadając na potrzeby rynku mieszkaniowego.
W miastach, w których działamy, posiadamy grunty przeznaczone zarówno pod zabudowę wielorodzinną, jak i projekty komercyjne, w tym obiekty przeznaczone na wynajem długoterminowy. Nasze inwestycje obejmują strategiczne lokalizacje w dynamicznie rozwijających się regionach, m.in. w Trójmieście.

 

mar 26 2025

Komu przyniesie korzyści program Pierwsze...


Komentarze: 0

Jak wielu nabywców mieszkań skorzysta z programu Pierwsze klucze, jeśli w jego ramach będzie można kupić tylko używane mieszkania w cenie do 10-11 tys. zł/mkw.? Jakie lokalizacje obejmie? Do kogo jest adresowany? Jakie korzyści może przynieść rynkowi? Sondę przygotował serwis nieruchomości dompress.pl.

Mirosław Bednarek, Regional Business Director, prezes Matexi Polska

Dobrze, że po miesiącach oczekiwania wreszcie poznaliśmy wstępne plany resortu dotyczące wsparcia mieszkalnictwa w naszym kraju. Każdy program, który przybliża potrzebujących do posiadania własnego lokum, zasługuje na uznanie. Cieszy również fakt, że środki zostaną przeznaczone na budownictwo komunalne i społeczne oraz wsparcie zakupu mieszkań z rynku wtórnego. Szkoda, że z pomocy państwa wyłączone zostały osoby pragnące kupić nowe mieszkania. Ograniczy to wybór kupujących oraz dostęp do nowoczesnych lokali.

Warto pamiętać, że nowe inwestycje spełniają najwyższe standardy efektywności energetycznej i jakości budownictwa, co ma kluczowe znaczenie dla komfortu i kosztów utrzymania mieszkań w długim terminie. Wyłączenie rynku pierwotnego z programu rządowego może natomiast paradoksalnie zwiększyć popyt na nowe mieszkania. Potencjalni nabywcy, którzy dotąd zwlekali z decyzją o zakupie, właśnie otrzymali sygnał, że nie ma już na co czekać. Mogą teraz skorzystać ze stabilizacji cen na rynku pierwotnym, poszukiwać okazji i negocjować rabaty.

Zbigniew Juroszek, prezes zarządu Atal

Nie widzimy w tym programie korzyści dla gospodarki w szerszym ujęciu. Nie wspiera produkcji, nie sprzyja kreacji nowych miejsc pracy i nie przysporzy dochodów budżetowi państwa. Zapowiedź wyłączenia z programu rynku pierwotnego można uznać za zaskakującą, ze względu na strukturę produkcji mieszkaniowej w Polsce, w której deweloperzy od lat mają ponad 90 proc. udział w segmencie budownictwa wielorodzinnego.

Ograniczenie programu do rynku wtórnego promuje starszą substancję mieszkaniową, mniej atrakcyjną pod względem technicznym i mniej efektywną energetycznie. Ponadto, może spowodować wzrost cen w mniejszych miastach. Na rynki w dużych aglomeracjach, gdzie działają czołowi deweloperzy, będzie miał natomiast ograniczony wpływ ze względu na zaproponowane limity cenowe. To wszystko stawia pod znakiem zapytania cele przedstawionego programu i znacząco zawęża grono jego odbiorców oraz dostępną w tych ramach ofertę.

Marcin Michalec, dyrektor zarządzający, Okam Capital

Wprowadzenie programu ograniczającego wsparcie wyłącznie do rynku wtórnego to duże zaskoczenie i obawiamy się potencjalnych szkód, które ta decyzja może wyrządzić na rynku. Po pierwsze, założone limity cenowe zmuszą do kupowania mieszkań zlokalizowanych na peryferiach lub znajdujących się w złym stanie technicznym, wymagających dużych nakładów na remonty. Utrzymanie takich mieszkań i wynikające z tego opłaty eksploatacyjne są też często dużo wyższe.

Dodatkowo, w mniejszych miastach program może wywołać wzrost cen mieszkań na rynku wtórnym, skłaniając do ich sztucznego windowania. W małych miastach spodziewamy się także zmniejszenia skali inwestycji i ograniczenia dostępności mieszkań, co nie pomoże w zaspokajaniu polskiego głodu mieszkaniowego. Dalsze zmniejszanie liczby nowych inwestycji nie ominie też zapewne większych ośrodków miejskich. Kolejnym następstwem rządowej decyzji może być upadek małych deweloperów działających w niewielkich miejscowościach, a także wielu firm budowlanych i generalnych wykonawców, którzy jeszcze przed ogłoszeniem zasad programu znajdowali się w tarapatach.

Tomasz Kaleta, dyrektor zarządzający ds. sprzedaży i marketingu w Develii

Po długim okresie niepewności pozytywnie oceniamy pojawienie się nowej propozycji rządu dotyczącej wsparcia nabywców mieszkań, ponieważ przyczyni się ona do ograniczenia spekulacji na rynku oraz zmniejszenia niepewności, które dominowały przez ostatni rok. Jednak przy założonych limitach ceny metra kwadratowego program najprawdopodobniej nie będzie miał realnego wpływu na rynek mieszkaniowy.

W największych miastach program obejmie marginalną część oferty. W Krakowie jego kryteria spełnia obecnie zaledwie 0,7 proc. lokali, w Warszawie 1 proc. Ponadto, skierowanie wsparcia wyłącznie na rynek wtórny nie przyczyni się do zmniejszenia deficytu mieszkaniowego ani do rozwoju nowoczesnych, energooszczędnych inwestycji.

Katarzyna Ostaszewska, Balcerzak, Project Manager, Grupo Lar Polska

Wstępne założenia programu Pierwsze klucze są zaskakujące co najmniej z trzech względów. Pierwszy to wsparcie rynku wtórnego z pominięciem pierwotnego, co może prowadzić do wzmożonego obrotu nieruchomościami nie spełniającymi aktualnych standardów, w tym emisyjności. Nie da się również ukryć, zwłaszcza w kontekście rynku warszawskiego, że zakładana cena za mkw. nieruchomości jest trudna do osiągniecia. Ustawodawca przewidział możliwość podwyższenia tej kwoty, ale pytanie, ile gmin z niej skorzysta, aby nie wspierać ucieczki mieszkańców poza granice miasta.

Przy założeniu, że program jest dla osób które potrzebują wsparcia, a więc osób młodych i tych o najniższych dochodach, w tym rodzin kombinacja tych dwóch czynników, tj. stawianie na rynek wtórny w połączeniu z niską ceną, może prowadzić do sytuacji, w której beneficjenci programu zostaną zmuszeni do zakupu nieruchomości w złym stanie technicznym, bez udogodnień (np. wind), wymagających znacznych nakładów czy też po prostu drogich w eksploatacji i położonych na obszarach o słabej infrastrukturze.

Trzecie zaskoczenie to wprowadzenie Inwestora Instytucjonalnego, czyli możliwości sprzedaży mieszkań w ramach programu przez TBSy czy SIMy, których rola dotychczas była inna.

Najtańsze mieszkania z rynku wtórnego w słabym stanie technicznym, prawdopodobnie bez wind i podłączenia do pełnej infrastruktury miejskiej zyskają. Wzrośnie ich popularności oraz ceny, do takich poziomów, że wiele osób, które mogły być dotychczas nimi zainteresowane zwróci się w stronę rynku pierwotnego. Nawet tańsze mieszkanie, zbudowane na obrzeżach miasta będzie bardziej przyszłościowe w kontekście późniejszych nakładów, a także atrakcyjności w przypadku zmiany planów właściciela.

Samo wprowadzenie programu, które zakończy niepewność i potencjalne rozważania, czy warto czekać na ofertę i pomoc rządu, również powinno ożywić rynek. Działalność TBS i SIM w kontekście konkurencji dla rynku deweloperskiego można uznać za pomijalną w kontekście skali prowadzonej przez te podmioty działalności.

Paulina Prusiecka, dyrektor marketingu, członek zarządu w Grupie Konkret

Obecne zaawansowanie prac nad programem rządowego wsparcia jest na zbyt wczesnym etapie, by dokonywać jego oceny. Pojawia się więcej pytań, niż odpowiedzi. Poczekajmy na gotową ustawę. Już teraz natomiast widać intencje ustawodawcy, który zdecydowanie swoimi działaniami chce wesprzeć tą część społeczeństwa, której nie stać i może nigdy nie będzie stać na zakup własnego M. Chodzi tu o zapewnienie finansowania m.in. dla mieszkalnictwa komunalnego. W przypadku programu Pierwsze klucze zapowiadane ograniczenia, co do zakupu nieruchomości tylko i wyłącznie na rynku wtórnym, czy w określonych ramach cenowych, mogą w niewielkim stopniu wpłynąć na poprawę sytuacji na rynku mieszkaniowym.

Nie mówimy tego jako przedstawiciel branży deweloperskiej, w którego ukierunkowane są zmiany w podejściu do polityki mieszkaniowej. Zwyczajnie takie podejście nie wpłynie pozytywnie na zwiększenie zasobów mieszkaniowych, a jedynie ureguluje obrót tym, co zostało wybudowane. Co za tym idzie klienci, którzy będą chcieli skorzystać z rządowego wsparcia na zakup pierwszego M nie będą mieli dostępu do mieszkań wykonanych w najnowszych technologiach i najbardziej efektywnych energetycznie. Należy też zadać sobie pytanie, jak program wpłynie na ceny nieruchomości na rynku wtórnym i czy zwyczajnie ich nie podbije?

Natomiast z punktu widzenia klientów, którzy są zdecydowani na zakup własnego mieszkania, kluczowa jest poprawa dostępności kredytów, a co za tym idzie wysokości stóp procentowych. I tak pewnie w obliczu braku dopłat do kredytów ze strony państwa, będą oni musieli zrewidować swoje podejście do wyboru nieruchomości i wybrać mieszkania położone z dala od miasta albo o nieco niższym metrażu.

Zuzanna Należyta, dyrektor ds. handlowych w Eco Classic

Jest to kolejna ingerencja w rynek, która może zaburzać równowagę. Szczęśliwie, limity cenowe sprawią, że w dużych miastach program nie będzie miał żadnego wpływu na sprzedaż. Oferta mieszkań do 11 tys. zł/mkw. stanowi około 2,5 proc. wystawionych na sprzedaż mieszkań, z czego wiele dotyczy mieszkań powyżej 70 mkw. Nadal nie ma pomysłu na zwiększenie dostępności mieszkań.

Witold Kikolski, członek zarządu MS Waryński Development S.A.

Program Pierwsze klucze to krok w dobrą stronę, jednak warto rozważyć jego rozszerzenie o lokale z rynku pierwotnego. Liczba nieruchomości na rynku wtórnym jest ograniczona, a popyt na nowe mieszkania w atrakcyjnych lokalizacjach zawsze będzie. Rozszerzenie programu mogłoby zwiększyć podaż mieszkań i wesprzeć rozwój budownictwa mieszkaniowego, lepiej odpowiadając na potrzeby osób szukających nowych nieruchomości.

Program mógłby także przyczynić się do poprawy jakości mieszkań, zwłaszcza pod kątem energooszczędności i nowoczesnych rozwiązań. Włączenie rynku pierwotnego zwiększyłoby dostępność mieszkań dla szerszej grupy nabywców, a także pomogłoby w rozwoju lokalnych rynków nieruchomości, co byłoby korzystne zarówno dla inwestorów, jak i przyszłych właścicieli mieszkań.

Anita Makowska, Starszy Analityk Biznesu w Archicom

Wstępne założenia programu Pierwsze klucze ograniczające jego działanie wyłącznie do rynku wtórnego oraz mieszkań w cenie do 10-11 tys. zł za mkw. budzą pewne wątpliwości, jeśli chodzi o skuteczność odpowiedzi na wyzwania rynku. W praktyce dostępność takich lokali będzie możliwa głównie w mniejszych miejscowościach i na peryferiach dużych miast, co oznacza, że beneficjentami programu nie będą mieszkańcy aglomeracji, gdzie potrzeby mieszkaniowe są największe. Program kierowany jest do osób, które mogą zaciągnąć kredyt, ale niekoniecznie do tych, które mają największy problem z dostępem do mieszkań, czyli osób o niskich dochodach, wykluczonych z rynku kredytowego.

Ograniczenie wsparcia do rynku wtórnego, zamiast objęcia nim także nowego budownictwa, nie wpłynie na wzrost podaży, co w dłuższej perspektywie nie rozwiąże problemu niedoboru mieszkań. Deweloperzy, nieobjęci programem, nie będą wobec tego zwiększać oferty, a brak impulsu inwestycyjnego osłabi także sektor budowlany. Z punktu widzenia rynku, program może przynieść krótkotrwały wzrost popytu na mieszkania tańsze, co w ograniczonej ofercie doprowadzi do wzrostu cen. Korzyścią może być ułatwienie zakupu lokali osobom, które planowały transakcję, ale potrzebowały impulsu, jednak wpływ programu na strukturalne problemy mieszkaniowe będzie ograniczony.

Damian Tomasik, prezes zarządu Alter Investment

Wstępne założenia programu Pierwsze klucze budzą wiele wątpliwości, co do jego realnego wpływu na rynek mieszkaniowy. Skierowanie wsparcia wyłącznie na rynek wtórny, bez jednoczesnego pobudzania nowego budownictwa, ogranicza jego skuteczność i może prowadzić do marginalnych efektów.

Po pierwsze, program pomija kluczowy problem polskiego rynku mieszkaniowego, czyli brak wystarczającej podaży nowych lokali. Zamiast wspierać rozwój budownictwa i zwiększać liczbę dostępnych mieszkań, może doprowadzić do wzrostu cen na rynku wtórnym, co jeszcze bardziej utrudni dostęp do nieruchomości dla osób o niższych dochodach.

Po drugie, kryteria cenowe w wysokości 10-11 tys. zł za mkw. mogą być całkowicie nieadekwatne do realiów rynkowych w największych miastach, zwłaszcza w takich lokalizacjach jak Gdańsk. Przy obecnych cenach znalezienie mieszkania jedno lub dwupokojowego w tym przedziale może okazać się praktycznie niemożliwe. Oznacza to, że ci, którzy najbardziej potrzebują wsparcia, w rzeczywistości nie będą mogli z niego skorzystać.

Podsumowując, Pierwsze klucze w obecnym kształcie wydaje się rozwiązaniem o bardzo ograniczonym wpływie na rynek. Bez mechanizmów wspierających budownictwo i dostosowania limitów cenowych do rzeczywistych warunków lokalnych, program nie będzie miał istotnego znaczenia dla poprawy sytuacji mieszkaniowej w Polsce.

Eyal Keltsh, prezes zarządu Robyg i Vantage

Bez szczegółowych informacji o tym, które lokalizacje obejmie program Pierwsze klucze, można przypuszczać, że będzie koncentrować się na mniejszych miastach i obrzeżach dużych aglomeracji, gdzie ceny używanych mieszkań mogą być niższe. Możliwość uzyskania dofinansowania na mieszkania w cenach 10-11 tys. zł/mkw. w najbardziej popularnych lokalizacjach może być ograniczona, co może sprawić, że program nie będzie miał równie dużego wpływu w centralnych częściach największych miast.

Natomiast w mniejszych miastach i na przedmieściach większych ośrodków, gdzie ceny mieszkań są znacznie niższe, takie wsparcie może okazać się bardziej dostępne i skuteczne w zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych osób z niższymi dochodami.

Jednym z głównych ograniczeń tego programu jest to, że nie wspiera bezpośrednio rozwoju budownictwa mieszkaniowego. Program jest ukierunkowany na rynek wtórny (mieszkania używane), a nie na wspieranie budowy nowych mieszkań. Jeśli program nie będzie wspierał rozwoju nowych inwestycji, rynek nieruchomości w Polsce wciąż będzie borykał się z problemami związanymi z niewystarczającą liczbą nowych mieszkań. Z tego względu program Pierwsze klucze może pełnić raczej funkcję doraźną, skierowaną na poprawienie sytuacji na rynku wtórnym, ale nie rozwiąże długoterminowych problemów z dostępnością mieszkań. W związku z tym jego wpływ na rynek nieruchomości w Polsce może być ograniczony, a jego skuteczność będzie zależała od lokalizacji i szczegółowych założeń dotyczących finansowania.

Andrzej Gutowski, Dyrektor Sprzedaży Ronson Development

Program Pierwsze klucze prawdopodobnie nie wywrze istotnego wpływu na rynek nieruchomości w dużych miastach. Ustalony limit cenowy na poziomie 11 tys. zł/mkw. jest niższy od średnich cen mieszkań w największych aglomeracjach, gdzie koncentruje się działalność deweloperów. W związku z tym program obejmie głównie mniejsze miasta oraz tereny podmiejskie i to tam może zaistnieć ryzyko ewentualnego wzrostu cen do wysokości ustalonych limitów.

Jednym z możliwych skutków wprowadzenia programu może być przyspieszenie decyzji zakupowych przez osoby, które wcześniej liczyły na możliwość nabycia mieszkania od dewelopera w ramach programu. Gdy okaże się, że taka opcja nie jest dostępna, mogą szybciej zdecydować się na zakup na standardowych warunkach. Jednak ogólny wpływ programu na rynek pozostanie niewielki.

Łukasz Šedovič, Sales Director w Trust Investment S.A.

Limit cenowy w wysokości 10-11 tys. zł za mkw. budzi wątpliwości, w wielu miastach, zwłaszcza tych droższych, wybór mieszkań w tej cenie jest mocno ograniczony. W efekcie takich założeń możemy spodziewać się sztucznego podnoszenia cen ofertowych do poziomu limitów, co paradoksalnie utrudni zakup tych mieszkań. Sama idea programu jest słuszna, ponieważ przy ograniczeniu dopłat dla osób z wysokimi zarobkami, pomoc powinna trafić tam, gdzie jest najbardziej potrzebna. Mimo to jednak bez uwzględnienia nowych mieszkań popyt będzie przewyższał podaż, co napędzi wzrost cen w tym segmencie.

Mariusz Gajżewski, Head of Sales, Marketing and Communication BPI Real Estate Poland

Program Pierwsze klucze może poprawić dostępność mieszkań, ale jego wpływ na rynek pierwotny będzie ograniczony przez co nie przyczyni się do rozwoju nowego budownictwa.

Założenie to obejmuje wyłącznie rynek wtórny, co zapewne pomoże w jego aktywizacji i zwiększeniu mobilności mieszkaniowej. Jednak wstępne założenia wskazują na wsparcie w lokalizacjach, gdzie ceny mieszkań mieszczą się w określonych limitach. Oznacza to, że w największych miastach jego zastosowanie może być niewielkie. Długoterminowo kluczowe będzie wypracowanie rozwiązania łączącego wsparcie dla kupujących z inwestycjami w nowe mieszkania, co wpłynie na większą stabilność rynku.

mar 25 2025

Powierzchnie biurowe w Polsce – aktualna...


Komentarze: 0

Autor: Robert Pastuszka, Director, Office Agency

Czego potrzebują dziś najemcy?

W ciągu ostatniego roku wyłoniło się kilka kluczowych czynników, które dominują w kształtowaniu priorytetów najemców przy wyborze powierzchni biurowej.

Kwestie środowiskowe, społeczne i ładu korporacyjnego (ESG) odgrywają coraz większą rolę w procesie wyboru nieruchomości, często wpływając na decyzje już na pierwszym etapie poszukiwań. Najemcy nie tylko zwracają uwagę na certyfikaty związane ze zrównoważonym rozwojem budynku, ale także poszukują zobowiązań związanych z ESG, które są uwzględnione w umowach najmu.

Ze względu na wzrost kosztów adaptacji powierzchni do potrzeb najemcy, średnia długość zawieranych umów uległa wydłużeniu. W nowo wybudowanych obiektach standardem stały się umowy na siedem lat, podczas gdy w istniejących nieruchomościach normą są umowy co najmniej pięcioletnie. Podpisywanie umów na trzy lata staje się coraz rzadsze.

Zdając sobie sprawę, że nie wszystkie firmy mogą zobowiązać się do długich okresów najmu, wynajmujący wprowadzili również bardziej elastyczne opcje najmu. Oferują gotowe do użytkowania powierzchnie biurowe na krótsze okresy, nawet na rok lub dwa. Jest to opcja skierowana głównie do mniejszych organizacji, które są gotowe wynajmować standardowe przestrzenie bez potrzeby szerokiej personalizacji.

W odpowiedzi na ewoluujące strategie pracy, urosła także popularność przestrzeni coworkingowych. Zarówno niezależni operatorzy, jak i ci działający pod egidą wynajmujący poszerzają swoją ofertę, zapewniając elastyczne rozwiązania biurowe dostosowane do potrzeb firm różnej wielkości. Trend ten wpisuje się w rosnące zapotrzebowanie na większą elastyczność w umowach najmu.

Transakcje typu pre-let - nowy trend?

W ciągu najbliższych dwóch-trzech lat spodziewamy się kilku dużych transakcji pre-let. Przy ograniczonej liczbie nowych inwestycji realizowanych w trybie spekulacyjnym, pre-let może stać się głównym sposobem zabezpieczenia optymalnej przestrzeni biurowej pod względem lokalizacji, układu i standardów jakości.

Jednocześnie niedobór dostępnej powierzchni prawdopodobnie spotęguje presję na renegocjacje umów najmu, ponieważ najemcy będą dążyć do utrzymania korzystnych warunków w obliczu ograniczonych alternatyw.

Negocjacje w obliczu luki podażowej

Przez lata najemcy cieszyli się silną pozycją negocjacyjną, jednak krajobraz nieco się zmienia. Dziś coraz trudniej jest zrealizować wygórowane oczekiwania negocjacyjne. Wraz ze wzrostem luki podażowej rośnie presja na wzrost czynszów, a wynajmujący mają obecnie silniejszą pozycję niż w poprzednich latach. Choć zmiana ta jest naturalnym elementem cyklu rynkowego, stanowi nowe wyzwanie dla najemców.

Dla dużych organizacji kluczowe jest proaktywne podejście - rozpoczęcie negocjacji dotyczących najmu wcześniej niż dotychczas, nawet 2-3 lata przed wygaśnięciem umowy, może pomóc w zabezpieczeniu najlepszych opcji. Tymczasem mniejsze firmy mogą zyskać przewagę, usprawniając proces decyzyjny, co pozwoli im szybko reagować na pojawiające się możliwości. Ostatnie lata pokazały, że opóźnienia w podejmowaniu decyzji mogą niepotrzebnie wydłużać proces, dlatego zręczność w działaniu staje się kluczowym czynnikiem w zapewnieniu odpowiedniej przestrzeni.

Wyzwania ESG

Liczba najemców, którzy nie mają doświadczenia w sektorze nieruchomości, stale maleje. Jednak wraz ze wzrostem znaczenia ESG firmy potrzebują coraz większego wsparcia w tym obszarze, który jeszcze kilka lat temu był praktycznie nieistniejący.

Procesy wynajmu stały się bardziej skomplikowane, wymagając zaangażowania ekspertów z wielu dziedzin, co z kolei wydłuża podejmowanie decyzji. Takie wielowarstwowe podejście stanowi obecnie jedno z największych wyzwań na rynku.